Ćwiczenia z opisywania śwaiata

Lidia Ostałowska Piszę o tych, którym trudniej.

5-6 PAŹDZIERNIKA

relacja

LIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia OstałowskaLIdia Ostałowska

Po części konwersatoryjnej „Ćwiczeń z zapisywania świata” przyszedł czas na warsztaty zamknięte z Lidią Ostałowską, autorką wielu reportaży o tematyce społecznej, o 'wykluczonych', mniejszościach etnicznych i narodowych. Ostałowska nie omija trudnych kwestii w literaturze faktu. Rozmowa z autorką przyniosła wiele korzyści uczestnikom spotkania, najważniejszą z nich była odpowiedź na pytanie : jak wybierać temat? Na spotkaniu opowiadała o pracy nad nim, trudnościach w jego opracowaniu, a także zbiegach okoliczności, które często bywają bardzo pomocne. Z wyborem wiąże się wyjątkowa odpowiedzialność za słowa, najwierniejszy opis realiów,ale i język zrozumiały dla czytelników. Autorka wskazywała również jak wyłowić z rzeczywistości to, co ważne i prawdziwe. Nie zawsze to, co wydaje się interesujące ma pokrycie w faktach. W spotkaniu z czytelnikami Ostałowska podkreślała, że liczy się szczerość przekazu, żeby wywołać emocje, zmusić do refleksji, reportaż musi być prawdziwy. Wszelkie upiększenia i zakłamania są łatwe do wychwycenia. Zorientowanie na innych, doza empatii w kontaktach międzyludzkich to czynniki niezbędne przy pracy reportażysty. Bezstronność jest także istotnym elementem, o którym często się zapomina, przez co relacja nie jest do końca obiektywna. Autorka mówiła również o detalu, to od niego często zaczyna się niezwykła historia. W pracy reportażysty ważny jest właśnie szczegół, który wyłowić może tylko wytrawne oko lub ucho.Drugie dno codzienności często przykryte jest warstwą zapomnienia.. Czasami znajduje się je przypadkowo, wychwycony detal staje się istotnym elementem większej układanki. Niekiedy wystarczy zasłyszana rozmowa, żeby w głowie reportażysty poruszyć 'strunę poszukiwacza', odkrywcy nowego tematu. A kiedy już czuje się to 'drgnięcie', należy iść za głosem instynktu, dociekać prawdy, szukać dowodów na jej potwierdzenie. Autorka poruszając temat zgodności z rzeczywistością uczulała przyszłych reportażystów na sprawdzanie swoich informacji. By dać dowód jakiemuś zjawisku potrzebny jest świadek, który jest wiarygodny, rzetelne informacje potwierdzające dany fakt. Publikując reportaż niezwykle ważną kwestią jest poręczenie dziennikarza za jego prawdziwość, jest to spora odpowiedzialność, która spoczywa własnie na nim.

Podsumowując, spotkanie z Lidią Ostałowską było bardzo owocne, a jednocześnie zrodziło również sporo pytań, które każdy musiał zadać sam sobie. Jak opisywać świat wokół nas? Jak przekazać swoje myśli i spostrzeżenia w odpowiedniej formie? Jak nauczyć się dostrzegać rzeczy na pierwszy rzut oka niewidzialne? Miejmy nadzieję, że kolejne spotkania z cyklu „Ćwiczeń z zapisywania świata” pomogą znaleźć odpowiedzi przyszłym reportażystom, być może zainspiruje ich do samodzielnego opisywania rzeczywistości, w której żyją.

Anita Stosik

Na spotkanie-warsztat z Lidią Ostałowską przybyło około 10 osób. Uczestnicy, początkowo nieśmiało, a po paru chwilach już odważniej, podjęli próby jednoczesnego przedstawienia się Autorce i zaprezentowania, w sposób możliwie najbardziej skrótowy, tematów, które leżą w obszarach ich zainteresowań. Kilka osób miało już temat gotowy do zbadania, rozbudowania i opracowania.

Lidia Ostałowska uważnie i dociekliwie badała powody zainteresowania daną historią i możliwości zbudowania reportażu z każdej z prezentowanej opowieści, wskazywała ewentualne mielizny, których ryzyko czeka zwykle na tych, którzy próbują pisać reportaż bez obrania właściwego kierunku już na samym początku. Pytania Autorki do zgromadzonych przy stole warsztatowiczów trafiały w sedno problemu i pomagały zastanowić się nad możliwościami rzeczywistego zbudowania z danego tematu interesującego reportażu. Nie mniej ciekawy był zakres zaprezentowanych przez uczestników tematów, od historii opartych na osobistych doświadczeniach po międzynarodowe rozgrywki naukowców na polu ichtiologii i genetyki. Szczególnie warte zapamiętania były te wątki dyskusji, z których wynikało, że wielu przyszłych autorów nurtują zbliżone problemy z zakresu etyki w pracy z bohaterem. Nie brak było wątpliwości w zakresie porządkowania historii w celu uzyskania jej klarowności i zadecydowania, o czym właściwie chcemy opowiedzieć.

Cel spotkania w postaci wymiany myśli, pojawienia się pierwszych konturów niektórych możliwych do zrealizowania reportaży oraz – co nie mniej istotne – zbliżenia się do zaproszonej Autorki i możliwości zadania jej precyzujących pytań, a także usłyszenia Jej pytań o tym samym charakterze, został osiągnięty. Na ile spotkanie to okaże się owocne dla każdego ze zgromadzonych, okaże się we właściwym – dla każdego z nich – czasie.

P.S. Dodatkowo - w celu upamiętnienia panującego na warsztatach klimatu - należy nadmienić, iż jeden z uczestników zyskał wyraźną sympatię pozostałych, prezentując jako temat przewodni własnoręcznie upieczony piernik. Znamienny zdawał się wówczas również fakt, iż uczestnik ten zamierzał w zasadzie zająć się tematem szeroko pojętego starokawalerstwa. Ciasto zostało docenione. I zjedzone.

Katarzyna Korszewska

Cygan to Cygan… Nie można chyba konkretniej wyrazić, na czym polega istota tego niekończącego się konfliktu, opartego na wygodnym dla społeczności, bo projektującym na zewnątrz wszystkie lęki i zagłuszającym poczucie winy, pojęciu „obcego”. Obcy – czyli inny. A na dodatek – hałaśliwie manifestujący swoja inność, kłujący nią w oczy. Nie spełniający oczekiwań. Nie - wdzięczny za wyciągniętą ku niemu rękę, lecz przeciwnie – rękę tę (karmiącą!) gryzący. Mający złe zamiary… Stąd już o krok tylko do publicznych linczów, wypędzeń, prześladowań. Lub do systemowego rozwiązywania problemu.

Spotkanie z Lidią Ostałowską - prowadzone oszczędnie, ukierunkowane na metodę, warsztat reportażysty, skazanego na nieustanne dokonywanie wyboru pomiędzy atrakcyjnością tematu, ostrością puenty, a lojalnością wobec bohatera, którego życie jest opowiadane – było tak naprawdę rozmową na temat spotykania ludzi. Jak zbliżyć się, ale nie przekroczyć. Jak się przygotować, zebrać materiał, zweryfikować to, co powiedziane jest często w emocjach, przefiltrowane przez różne pamięci. Jak sobie samemu pozwolić na redukcję. Także na przemilczenie. Jak łączyć ciekawą narrację z banalnym czasami porządkowaniem faktów. Jak wybierać temat, żeby zachować wolność. Jednocześnie było też opowieścią o podróży. O tym, że trzeba mieć dystans do własnych wyobrażeń i oczekiwań. Że jako obcy, próbujący zbliżyć się do „obcych”, zawsze skazani jesteśmy na preparowane na nasz użytek wizerunki. I że musimy nauczyć się czytać pomiędzy wierszami. Rozkodowywać niezrozumiałe dla nas reguły. Pracować na warunkowe zaufanie. Albo umieć pogodzić się z tym, że go po prostu nie ma.

Było także pytaniem o koszty tego, że mówi się prawdę. Często niewygodną dla samych „opowiadanych”. Nie tak jednostronną, jak tego oczekiwali. Przedstawianą z różnych punktów widzenia.

Przede wszystkim jednak spotkanie to pokazało, że nawet mówiąc o tym samym, myśląc podobnie, mówimy różnymi językami. Gdy pytania i odpowiedzi dotyczyły „literatury” (symboliczna pielgrzymka Keledresze Limalo w poszukiwaniu archetypu „prawdziwego Cygana”, historia malowanych w Oświęcimu akwareli jako punkt wyjścia do opowiedzenia o losach „tej, która przeżyła”), dystans wynikający z komfortu bezpiecznie czytanej historii (pomimo jej przerażającej prawdziwości) pozwalał na uogólnienia i dawał poczucie wspólnoty poglądów. Gdy jednak dystans się zmniejszył (mali Cyganie z naszej szkoły…), do głosu doszedł, zapewne bez złej woli, zapisany w naszej zbiorowej „podświadomości” protekcjonalizm: jeden jest mały, drugi gruby, trzeci nosi okulary, a czwarty to Cygan. Albo Żyd. Spis ułomności…

Ale… pozostały też trudne pytania. Choćby o granice akceptacji – co zrobić, gdy w jednej kulturze coś jest absolutnym przekroczeniem (molestowanie dzieci), a w innej uświęconą tradycją (wydawanie za mąż kilkuletnich dziewczynek).

Nie ma tu łatwych odpowiedzi. Ani oczywistych rozwiązań. I – jak powiedziała pani Lidia Ostałowska – nie da się niczego zmienić z dnia na dzień. To jest proces. Ważne, żebyśmy zdawali sobie sprawę, że dotyczy on także naszej świadomości.

Marta Poniatowska

 

 

 

Piątek 5.10.2012 godz. 18.00 / Teatr Kana

Wykład:
Opowiedz to — różne formy reportażu.
(Otwarty wykład — wstęp wolny)

Sobota 6.10.2012 godz. 12.00 / Teatr Kana

Warsztat:
Wybór tematu reportażu.
(Zamknięte warsztaty)

Sobota 6.10.2012 godz. 18.00 / Teatr Kana

Spotkanie z autorką:
Zepchnięci na margines. Cygan to Cygan.
(Otwarte spotkanie dla czytelników — wstęp wolny)

Lidia Ostałowska

fot. Piotr Wójcik

Lidia Ostałowska

„Urodziłam się w 1954 roku w Warszawie. Skończyłam polonistykę na UW. Czytałam Krall, Kapuścińskiego, Szejnert i innych, o których dziś mniej się pamięta. Chciałam być reporterką. (…) Piszę o tych, którym trudniej — o mniejszościach narodowych i etnicznych, o kobietach, o młodzieży z subkultur i o wykluczonych. (…) Lubię fotoreportaż i robienie podpisów do zdjęć. Pasjonują mnie formy, w których spotykają się różne rodzaje dokumentu — zapisane w zdjęciu, dźwięku, słowie. Dlatego działam w fundacji dokumentalistów Opowiedz To — Picture This”.

lidiaostalowska.eu

Autorka książek:

Farby wodne

Lidia Ostałowska „Farby wodne”

„Na kanwie życia więźniarki, która malowała ‚Cyganów doktora Mengele’, Lidia Ostałowska przedstawia historię zagłady europejskich Romów i powojenne zawirowania polityki pamięci. Farby wodne to spokojny reportaż z piekła, książka, której nie można zapomnieć”.

Irena Grudzińska-Gross

Cygan to Cygan

Lidia Ostałowska "Cygan to Cygan"

„Jakże niezwykły jest świat Cyganów, o którym tak przejmująco opowiada Lidia Ostałowska! Ileż tu przewija się losów najdziwniejszych, ileż zdumiewających historii. Te świetne, napisane z pasją i humanizmem reportaże odsłaniają zagadkową i fascynującą rzeczywistość, w którą książka Ostałowskiej wciąga od pierwszej strony”.

Ryszard Kapuściński

Bolało jeszcze bardziej

Lidia Ostałowska "Bolało jeszcze bardziej"

To prawdziwa wizytówka kunsztu reporterskiego Lidii — zbiór tekstów o polskim bólu. Tym z wielokulturowych Mazur, upadającego pegeeru i bezrobotnych Bałut. Część powstała ponad dekadę temu, ale nie straciły aktualności dzięki zdolnościom autorki do podsłuchiwania, rozmawiania i obserwacji. Z mozaiki ludzkich problemów wyłania się obraz kraju w wiecznej transformacji, żyjącego przeszłością i nieodkupionymi winami. Kraju poranionego od morza do gór.

Sylwia Chutnik

Wydawnictwo Czarne